Czy Zarząd Dróg Miejskich (ZDM) potrafi pomóc mieszkańcom Wawra?

Z powodu spotkania władz m.st. z mieszkańcami Wawra w CZD.

Koszmar drogowy na ul. Płowieckiej od skrzyżowania z ul. Marsa (rondo Mościckiego) trwa od lat, zwłaszcza w kierunku ul. Bronisława Czecha. Powód? Sygnalizacja świetlna przy zbiegu ul. Płowieckiej i ul. Trakt Lubelski i brak kładki dla pieszych nad ul. Płowiecką (obok ul. Trakt Lubelski) oraz kładki przy ul. Potockich/Bronisława Czecha. Sygnalizacja świetlna przy ul. Kajki też ma swój udział w tym koszmarze. Wiadomo jednocześnie, że nowa kładka nad ul. Połowiecką przy ul. Edisona nie rozwiązała problemu kierowców jadących ul. Płowiecką w godzinach szczytu do Wawra.

Na niedawnym spotkaniu z mieszkańcami dzielnicy Wawer w sprawie bezpieczeństwa, dyrektor ZDM, Pani Grażyna Lendzion, powiedziała odnośnie propozycji zlikwidowania sygnalizacji świetlnej przy ul. Płowieckiej/Trakt Lubelski, że się nie da, bo nie ma pieniędzy na nową kładkę w tym miejscu Wawra. Odpowiedź wywoła spore poruszenie zebranych.

Niestety, standardowa odpowiedź dotyczy nie tylko tego skrzyżowania. Brak kładki przy ul. Potockich tylko potęguje „korki”, choć według dyrektorki ZDM mówi się raczej „ruch spowolniony”. Spowolnienie w mieście rzeczywiście trwa od lat. Decyzja o jednoczesnej likwidacji dwóch kładek w jednym ciągu drogowym (przy ul. Potockich i ul. Trakt Lubelski) ośmiesza ten rejon Warszawy. Niby wybudowano nowoczesne skrzyżowanie przy ul. Marsa/Ostrobramska, jednak nie rozwiązało ono problemów mieszkańców Wawra, którzy nawet za PRL-u nie stali w takich „korkach”, bo wiadomo, dlaczego. Dziś jest inaczej. W Wawrze mieszka (p)rezydentka Wawra, co wcale nie znaczy, że w Wawrze jest lub będzie lepiej. Bo kiedyś w Wawrze mieszkał nawet premier ludu pracującego stolicy. Ruch nie był spowolniony, bo pięć samochodów na krzyż zatrzymywała MO, gdy jechał następca Cyrankiewicza, nie mówiąc już o tym, że na Kajki jeździło się inaczej.

Spowolniony ruch w tej okolicy to głównie problem dla karetek pogotowia. Pędzą codziennie na sygnale do Centrum Zdrowia Dziecka, kliniki w Aninie, szpitala w Międzylesiu lub przychodni przy ul. Strusia. Obecny na spotkaniu wojewoda Kozłowski powiedział jednak, że karetki (które mu podlegają) radzą sobie nieźle. Cóż, radzą też sobie zwykli kierowcy – niektórzy podobno złorzecząc odpowiedzialnym za koszmar. Nie radzą sobie jednak władze stolicy i dzielnicy Wawer. Te ostatnie są niejako usprawiedliwione, bo najwidoczniej do Urzędu przy ul. Żegańskiej nie jeżdżą od strony „Mościckiego”, jeno od Wiązownej lub Falenicy Zdrój.

Już 2 lata temu inżynier ruchu m.st. Warszawy zdecydował, że przejście i związana z nim sygnalizacja świetlna nie mogą być zlikwidowane do czasu odtworzenia kładki w starej lokalizacji, i że pozostawienie bez zmian obowiązującej aktualnie organizacji ruchu jest podyktowane bezpieczeństwem ruchu pieszego.  Warto więc zapytać: co z bezpieczeństwem ruchu kołowego, w tym karetek pogotowia? Co z zatruciem środowiska spalinami wlekących się jak ślimaki pojazdów?

Dyrektor Biura Rozwoju miasta wyjaśnił już prawie 2 lata temu, że kładkę nad ul. Płowiecką przy ul. Trakt Lubelski zbudowano w latach 70. XX wieku, częściowo na gruncie prywatnym. W 1980 właścicieli, jak to w PRL-u bywało, wywłaszczono na rzecz Skarbu Państwa (prywatną część nieruchomości pod kładką). Właścicielom nie wypłacono odszkodowania.  Po ujawnieniu stanu formalno-prawnego w trakcie zabiegów ZDM o uzyskanie pozwolenia na budowę-remont kładki, Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego nakazał (22.06.2007) jej rozbiórkę. Tak też się stało do połowy listopada 2007. Nowej kładki nie zbudowano, bo w takim stanie prawnym był wymóg przeprowadzenia pełnego procesu inwestycyjnego, zgodnie z prawem oraz zabezpieczeniem większych już wówczas nakładów finansowych, niż w przypadku planowanego remontu.  Według Biura Rozwoju Miasta, spowolnienie gospodarcze i zmniejszenie dochodów m.st. Warszawy, uniemożliwiło zabezpieczenie środków finansowych na realizację tej inwestycji. Cóż, niewątpliwie były inne priorytety.  Biuro Rozwoju miasta wyjaśnia, że tylko w przypadku poprawy parametrów budżetowych będzie można rozważyć wprowadzenie tej inwestycji do budżetu. Wygląda więc na to, że kierowcy będą nadal stłoczeni w tym rejonie jak ogórki w słoikach.  Organizacja ruchu w tym miejscu Wawra i stolicy i ewentualna likwidacja sygnalizacji świetlnej oraz skierowanie ruchu pieszego na kładkę przy ul. Edisona należy do kompetencji Biura Drogownictwa i Komunikacji (inżyniera ruchu). Ten ostatni wyjaśnił, że sygnalizacja przy ulicach Płowiecka i Trakt Lubelski jest wzbudzana przez pieszych, i że sygnał czerwony pojawia się dla pojazdów tylko wtedy, gdy pojawiają się piesi (głównie pasażerowie komunikacji autobusowej, korzystający z okolicznych przystanków). Podobno czas wyświetlanego sygnału zielonego jest skrócony do minimum. Biuro Drogownictwa i Komunikacji podkreśla, że ze względu na konieczność zapewnienia bezpieczeństwa pieszych, przejście to musi być utrzymane do czasu odtworzenia rozebranej kładki. Natomiast wyremontowana niedawno kładka przy ul. Edisona jest zbyt daleko, aby mogła zastąpić rozebraną kładkę przy ul. Trakt Lubelski. Szczerze mówiąc, chcąc, nie chcąc, musiałaby zastąpić, gdyby zdecydowano się zlikwidować koszmarną sygnalizację przy ul. Płowieckiej/Trakt Lubelski. Rozładowałoby to zagęszczenie ruchu, bo wielu kierowców wybrałoby drogę wzdłuż torów w przypadku spowolnionego ruchu na wiadukcie kolejowym. Poza tym jakoś nikt się nie przejmował jednoczesną likwidacją obu kładek (przy Trakcie Lubelskim i Potockich).

Rozwiązanie drogowe w rejonie ul. Marsa – Płowiecka – Trakt Lubelski, patrząc z kładki przy ul. Edisona w godzinach szczytu – przypomina swego rodzaju „Polish jokes”. Niby nowoczesne rozwiązanie poziomowe skrzyżowania przy ul. Marsa, a do Starego lub Nowego Konika – koniem szybciej dojedziesz, niż bryczką na konie mechaniczne. W końcu trudno się dziwić. Wawer jest swojski i ciągną do niego różni decydenci. Być może warto zmienić decydentów, tak jak się zmienia kiepski zaprzęg, żeby jeździło się lepiej, szybciej i jak w mieście, zamiast na wsi.

3 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *